Jak zwykle odwiozła syna do przedszkola. Jak zwykle jechała w stronę firmy, w której pracowała. Zatrzymała się w banku, żeby wyjaśnić nieporozumienie dotyczące kredytu, który rzekomo zaciągnęła i którego nie spłacała. Czy to był błąd? Nie wiem. Kto z nas by tak nie postąpił...
Skąd mogła wiedzieć, że w banku spotka napastników?
Skąd mogła wiedzieć, że byli pobudzeni po zażytych narkotykach?
Skąd mogła wiedzieć, że jej granatowa kurtka wyda się im kurtką policyjną?
Skąd mogła wiedzieć, że słuchawka, którą miała w uchu potwierdzi ich podejrzenie?
Nie mogła...
Usłyszała trzy strzały. Poczuła ból gdzieś w brzuchu. Dotknęła dłonią tego miejsca i zobaczyła spływającą z palców krew. Jej krew... Ktoś krzyczał... Upadła i nie czuła już bólu.
Patrzyła ze zdziwieniem na leżąca przed nią kobietę do złudzenia przypominającą ją samą.
Przecież to nie mogła być ona...
To musiał być sen...
Po prostu zły sen...
Ktoś wybiegł. Znów ktoś krzyczał. Ktoś podszedł to tej leżącej kobiety i próbował ją reanimować. Po chwili przyszedł lekarz i stwierdził zgon. Ktoś otworzył torebkę tej kobiety i znalazł jej dokumenty. Z przerażeniem usłyszała swoje nazwisko i adres, pod którym mieszkała jej matka.
To nie mogła być prawda...
Patrzyła jak zabierają jej ciało. Słuchała jak świadkowie opisują co widzieli. Próbowała dać im znak, powiedzieć, że tam jest, ale nikt nie reagował. Nikt jej nie zauważał. Pomyślała o swoim dziecku. Co z nim teraz będzie?
Nie wiedziała jak to zrobiła, ale znalazła się w przedszkolu. Widziała jak jej synek stał smutny przy oknie wypatrując samochodu. Dlaczego nikt po niego nie przyjechał? Przeniosła się do domu i patrzyła, jak on wraca z treningu. Zdziwiony chodził od pokoju do pokoju wołając ją. Nikt go nie zawiadomił. On jeszcze o niczym nie wiedział. Wróciła do przedszkola w chwili, gdy jej matka, cała zapłakana, zabierała jej syna. "Dlaczego ona?" krzyczała bezgłośnie "dlaczego nie zadzwoniliście do jego taty?".
To nie był sen. To był początek jej piekła.
Wczorajsze pytanie jest wciąż aktualne.
Wczorajsze pytanie jest wciąż aktualne.
To jest wspaniałe! Nie mogę się doczekać pozostałych części.
OdpowiedzUsuńMoże Kosok, tak Grzesiek.
Pozdrawiam najmocniej :**
Dziękuję. O Grześku myślę. Zobaczymy...
UsuńNie spodziewałam się, że tak szybko i w ten sposób skończy się jej życie. Czyli, że ona jako duch będzie chodzić po ziemi i obserwować swojego syna i siatkarza? Super :)
OdpowiedzUsuńJeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na nowy 31 rozdział na blogu http://milosny-doping.blogspot.com/ oraz rozdział 11 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)
Mniej więcej tak to będzie wyglądało ;)
UsuńZaplacze sie przez Ciebie.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi. Wiem, że to tak działa...
Usuńo rany, to jest... niesamowite. i tak strasznie smutne. świetny pomysł, jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńDzięki. Właśnie dlatego, że jest tak smutne prosiłam Was o zmianę czasu czytania ;)
UsuńWspaniałe. Z każdym słowem coraz bardziej. Szkoda mi dziecka, szkoda mi Jego. Utrata matki czy żony boli. Przykro i smutno.
OdpowiedzUsuńPodtrzymuję żeby nowy, bohaterem został Aleksandar, ale Grzesiek też byłby dobry :) Z resztą, cokolwiek z kimkolwiek pisanie przez Ciebie na pewno będzie świetne.
Tradycyjnie czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.
VE.
Dziękuję.
UsuńNad bohaterem myślę. Tym razem potrzebuję chyba Polaka. Nigdy nie czytałam nic o Grześku i nie wiem jak się za to zabrać ;)
Śmierć nastąpiła bardzo szybko... Może za szybko? Ale w tym wypadku jednak nie.
OdpowiedzUsuńChcesz kontynuować historię, ale raczej z udziałem ducha, który myślę, że przeżyje wszelkie możliwe męki obserwując cierpienie bliskich.
Pozdrawiam!
Ona musiała umrzeć, bo bez tego nie byłoby opowiadania. Myślę, że nie umarła zbyt szybko. Chciałam tylko Was z nią zapoznać, pokazać jaka była i dlaczego popełniła swoje błędy.
UsuńJakie to smutne :(
OdpowiedzUsuńWiem, przykro mi.
Usuń